„Chyba czeka mnie operacja” – powiedziała mi Ania na pierwszej wizycie, z rezygnacją wręczając mi plik dokumentów medycznych. Miała za sobą trzy miesiące bólu i ograniczeń po poważnej kontuzji – naderwaniu więzadła krzyżowego przedniego (ACL) oraz naciągnięciu więzadeł pobocznych w prawym kolanie. Ta 40-letnia miłośniczka siatkówki, która wcześniej była pełna energii, nagle musiała zmierzyć się z koniecznością rekonwalescencji. Lekarz zasugerował operację, ale drugi lekarz chciał dać jeszcze jedną szansę – fizjoterapię. „Czy jest szansa na uniknięcie operacji kolana?” – spytała.
Kiedy przyszła do mnie, jej kolano było wyraźnie ograniczone. Ania miała ograniczenie wyprostu aż 10 stopni, co znacząco utrudniało jej codzienne funkcjonowanie. Kolano nie tylko bolało przy dłuższych dystansach (powyżej 200 metrów), ale także regularnie puchło, a każda aktywność kończyła się wzmożonym dyskomfortem. Dodatkowo zgłaszała ból pod kolanem – czytaj co to może oznaczać!
Nie tracąc czasu, zaczęliśmy od dokładnej analizy jej stanu oraz zaplanowania terapii. Już na pierwszej wizycie skupiliśmy się na przywróceniu prawidłowego wyprostu kolana – a efekty były, delikatnie mówiąc, spektakularne.
Już po pierwszej sesji, na której skupiliśmy się na mobilizacji stawu, pracy manualnej oraz ćwiczeniach poprawiających zakres ruchu, udało nam się osiągnąć pełen wyprost kolana. Takie zmiany są rzadkością po jednej wizycie, ale w przypadku Ani, reakcja organizmu na terapię była wyjątkowa. „Czuję ogromną różnicę” – powiedziała, nie kryjąc zaskoczenia.
To był kluczowy moment. Przeskok od 10-stopniowego przykurczu do pełnego wyprostu dał Ani nie tylko ulgę w bólu, ale również nadzieję, że uniknie operacji. Oczywiście, to dopiero początek drogi, ale już wtedy wiedziałem, że przy odpowiedniej pracy jesteśmy w stanie osiągnąć o wiele więcej.
Kolejne terapie przynosiły dalszą poprawę. Ból, który wcześniej uniemożliwiał Ani normalne funkcjonowanie, zaczął stopniowo zanikać. Zwiększaliśmy zakres ćwiczeń, koncentrując się na wzmacnianiu mięśni stabilizujących staw kolanowy oraz poprawie ruchomości rzepki. Obrzęk, który wcześniej był codziennością, stopniowo ustępował, a uczucie niestabilności znikało.
W ciągu kilku tygodni Ania zaczęła pokonywać coraz większe dystanse bez bólu, a jej kolano stawało się coraz stabilniejsze. Z każdym spotkaniem stan Ani się poprawiał, aż w końcu – po dwóch miesiącach – mogliśmy powiedzieć, że operacja nie jest już potrzebna.
Po ośmiu tygodniach pracy nad kolanem Ania mogła już swobodnie chodzić, spacerować, a nawet wrócić do lekkiej aktywności fizycznej. Ból ustąpił, a uczucie niestabilności, które wcześniej tak jej dokuczało, zniknęło.
„Nie spodziewałam się, że fizjoterapia może dać takie efekty” – powiedziała z uśmiechem. Kolano było stabilne, a lekarz, który pierwotnie zalecał operację, stwierdził, że nie ma już takiej potrzeby.
Dla Ani to była ogromna ulga. Czasami, kiedy wszystko wskazuje na konieczność interwencji chirurgicznej, odpowiednio dobrana terapia i determinacja pacjenta mogą zdziałać cuda.
Dziś Ania wróciła do normalnego życia bez bólu i ograniczeń. Operacja, która wydawała się nieunikniona, nie jest już potrzebna, a kolano odzyskało pełną stabilność. Pierwsza wizyta przyniosła spektakularną różnicę, a każda kolejna terapia przybliżała nas do celu.
Jeśli masz podobne problemy z kolanem i zastanawiasz się nad operacją – spróbuj fizjoterapii. Czasami wystarczy odpowiednie podejście i systematyczna praca, by odzyskać pełną sprawność.
Zapisz się na wizytę i sprawdź, jak mogę Ci pomóc!
Autor artykułu:
Jeśli jesteś po kontuzji lub operacji ortopedycznej pomogę Ci w powrocie do sprawności.